Syndrom

Jak ten syndrom nazwać – nie wiem, i niestety nasuwają mi się wyłącznie kiepskie skojarzenia.
Tak to już czasem bywa, że im bardziej kogoś chcesz, tym mniej ten ktoś chce ciebie. Im bardziej się starasz, im więcej z siebie dajesz, tym bardziej wzrasta poczucie próżni, w której wszystko to ląduje. To całkiem znane zjawisko. Najbardziej chcemy tego, czego mieć nie możemy, albo nie dostajemy tyle, ile byśmy chcieli. A są ludzie, którzy wręcz inaczej nie potrafią. Muszą „gonić króliczka”, to ich napędza.
Są też tacy, którzy cały czas wierzą, że jeśli zrobią więcej, bardziej się postarają, to wreszcie dostaną to, czego chcą. A tu klops! Można tak w nieskończoność… i nic.
Pisałam już kiedyś o tym, że uczuć i emocji nie można mierzyć linijką. Ale może da się ustalić jakiś próg? Czy kiedyś trzeba powiedzieć sobie dość? A jeśli uszczęśliwia nas to co jest, nawet jeśli mamy pewien niedosyt, może trzeba się z tym pogodzić? O ile oczywiście nie pojawi się nieznośne poczucie, że jesteś tylko zamiennikiem. Bo ten „ktoś” też ma swojego „króliczka” i wymieniłby cię na niego, gdyby tylko mógł. A wtedy warto się też zastanowić, czy przypadkiem nie postępujesz podobnie. Czy nie jest tak, że nie zauważasz, ile ktoś inny chciałby dać tobie?
Brzmi to wszystko jak pomieszanie z poplątaniem. Ale, wbrew pozorom, to nie są nienormalne zachowania. Zawsze można chcieć więcej. Zawsze można dać więcej. Wreszcie – zawsze można powiedzieć: „chcę więcej”. O ile oczywiście się potrafi.
Skoro jesteś w stanie zrobić dla kogoś naprawdę wiele, może też jesteś w stanie powiedzieć, że trochę więcej oczekujesz? Ten nieznośny lęk przed odrzuceniem nie może stanowić wiecznej przeszkody. Może warto pomyśleć: „robię to dla siebie!”? A jeśli po raz kolejny trafisz w próżnię i okaże się, że twój króliczek uciekł na dobre, to zapewne tylko potwierdzi, że ani przez moment nie był naprawdę twój. Może szkoda tego wszystkiego, co masz do zaoferowania? Może lepiej „zagrać na siebie”?
Zyski i straty? Pewnie nie. Jeśli robisz coś, by uszczęśliwić drugą osobę, nigdy tego nie żałuj. Spróbuj jednak ustalić, na ile to dla niej ważne. Bo może się przecież okazać, że nie miałeś pojęcia, jak bardzo.