Zderzenie

Zderzamy się z czymś niemal każdego dnia. Z biurokracją, brakiem empatii, utrudnieniami technicznymi, prawdą o ludziach, co do których mieliśmy pewność, że dobrze ich znamy… Może być jednak i tak, że najtrudniejsze okaże się zderzenie z prawdą o sobie samym. Najtrudniejsze, najdotkliwsze, najbardziej bolesne. Może się bowiem okazać, że nie jesteśmy tak silni, jak się nam wydawało, ani tak silni, jak postrzegają nas inni.
Niektóre wyzwania mogą okazać się nie do udźwignięcia. Rezygnujemy więc z walki, nawet jeśli stawką jest to, co powszechnie uznaje się za najcenniejsze. Taka prawda o sobie samym oczywiście najczęściej nam się nie podoba, ale zdarza się też, że jesteśmy w stanie się z nią pogodzić. Choć to trudne. Kiedy widzisz jak ludzie obok walczą o siebie, a jednocześnie wiesz, że sam zrezygnowałeś z walki najcięższej, na rzecz łatwiejszych do zniesienia środków, zastanawiasz się czy to tchórzostwo z twojej stony, czy po prostu wielkie pragnienie zachowania w miarę zwykłego życia (choć ogromnym kosztem). Kiedy znasz kogoś, dla kogo już nie ma pomocy, masz poczucie, że sam marnujesz szansę. A jednak zarzucasz walkę. Czy trudno się do tego przyznać? Oczywiście. Wiąże się z tym wręcz poczucie wstydu, że okazujesz się tak słaby. Ale co, jeśli jesteś też w stanie powiedzieć sobie, że może nie o wszystko musisz walczyć jak najodważnieszy z odważnych? To, że podziwiasz każdego z cichych bohaterów, których spotykasz na swojej drodze, jest dla ciebie przyczynkiem do refleksji każdego dnia, ale nie musi doprowadzić do tego, że zmienisz zdanie co do samego siebie.
Jedna z bardziej bolesnych refleksji to ta, że w XXI wieku coś musi cię najpierw wyniszczyć, żeby cię wyleczyć. Kolejna jest taka, że nawet jeśli wspierają cię rzesze ludzi, i tak toczysz tę walkę sam (o czym już pisałam), i nic tego nie zmieni. Łatwo oczywiście radzić komuś: „Nie poddawaj się!”. Trudniej, jeśli tym kimś jesteśmy my sami. Łatwo zarzucić komuś, że idzie na łatwiznę; trudniej pojąć, jak ciężko podejmować takie decyzje. W takich sytuacjach wytarty banał, że „nie wszystko jest czarno-białe” nagle nabiera nowego sensu. Walczysz o siebie tak, jak potrafisz, na tyle, na ile jesteś w stanie. Nawet jeśli ta prawda o sobie samym jest trudna do zniesienia. Nawet jeśli trudno ci się do niej przyznać.